środa, 10 lipca 2013

One.

-Dave wstawaj! -usłyszałam moją mamę, która jest niezwykle irytująca, jeżeli chodzi o budzenie mnie.
-Już mamo! -powiedziałam, przewracając oczami. Tak, dziś jest poniedziałek, dzień w którym to cholerne piekło się zaczyna. Mówię o szkole rzecz jasna. A co czeka mnie w szkole? Totalny chaos. W mojej szkole jest totalne zamieszanie i bardzo dużo uczniów. Ale na szczęście są tam moi przyjaciele.
Jest już 7:21, a ja nawet się nie przebrałam. Ruszyłam w kierunku szafy, aby wziąć jakieś ubrania.
Wyjęłam zielone rurki, moją dżinsową koszulę i bieliznę. Poszłam szybkim krokiem do łazienki, żeby wziąć  prysznic. Namydliłam moje ciało mleczkiem kokosowym, potem wzięłam mój szampon waniliowy i wmasowałam go we włosy. Po umyciu się spłukałam resztę piany z ciała, chwyciłam mój ręcznik i owinęłam się nim. Ubrałam na siebie wcześniej przygotowane ciuchy, a potem wysuszyłam włosy. Nałożyłam na rękę parę bransoletek i wyszłam z pokoju. Ruszyłam na dół schodami, aby wejść do kuchni. Moja mama już pewnie wyszła do pracy, bo nigdzie jej nie było. Ja nie byłam głodna, więc wzięłam jabłko i banana do torby, gdybym zgłodniała w szkole. Wyszłam z domu chwiejnym krokiem, zakluczyłam drzwi i ruszyłam w drogę do szkoły. Wyciągnęłam z torby parę moich słuchawek i podłączyłam je do Iphon'a. Słuchałam przez chwilę muzyki, ale zanim się obejrzałam, byłam już pod szkołą.Nie pozostało mi nic innego jak tylko tam wejść.
Poszłam wolnym krokiem w kierunku drzwi głównych i otworzyłam je. Pierwsze co zauważyłam to Eric, który rozmawia z Justinem, a po chwili moją przyjaciółkę Chels. Ma na imię Chelsea, ale ja mówię na nią Chels. Wszyscy we czwórkę tworzymy paczkę, ale i tak ja i Chels spędzamy więcej czasu ze sobą, a Eric i Justin ze sobą. Eric do dobry przyjaciel. Zawszę mogę na nim polegać, tak samo jak na Chels. Co innego z Justinem. On jest po prostu głupi. Odkąd pamiętam kleił się do mnie, a ja się z niego śmieję. Raz, gdy byliśmy na wycieczce i była dyskoteka, on poszedł się lizać z jakąś laską, żebym była zazdrosna. Cóż, nie zadziałało. Ale mimo to jest on w naszej paczce, więc co zrobić?
-Hej kochanie. -a oto i on. Justin Bieber we własnej osobie.
-Bieber, nie mów tak do mnie.
-Ejj..Nie udawaj, że nie lubisz jak tak do ciebie mówię. -zachichotał. Czy ja mu mogę czymś przywalić?
-Słuchaj, możesz się przesunąć? Tak jakby chciałabym wyciągnąć z mojej szafki książki?
-Oh, tak. -chyba pierwszy raz mnie posłuchał. Nieźleee.
-Co teraz mamy? -zapytałam.
-A co chciałabyś mieć? -przybliżył się. -A może kogo? -mruknął.
-Chyba sobie żartujesz. -wybuchnęłam śmiechem.
-Mówię poważnie. -oddalił się.
-No to stuknij się w tą swoją pustą głowę! -powiedziałam ze śmiechem.
On jest niepoważny. Może i jest ładny, ale ma narąbane w głowie.
Zaraz co ja powiedziałam?! Teraz to ja powinnam się stuknąć w głowę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz